[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kibiców przeciwnej drużyny i wylądowałeś z kontuzją w szpitalu.
Opiekuńczy gest Devlina nie uszedł uwagi Casha. Chłód znikł z jego
twarzy, ale nadal wyglądał na zatroskanego.
- Ja ci opowiem tę historię, bo twój maż nie ma tak dobrej pamięci jak ja.
- Lepiej idźcie obaj kupie kaszę, a ja tymczasem pokażę Abby warzywa. -
Rebecca szturchnęła męża w bok i rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie.
Devlin najwyraźniej nie miał ochoty puścić ramienia Abby, ale ona
łagodnie uwolniła się z jego uścisku. Na jego badawcze spojrzenie
odpowiedziała uśmiechem i odeszła z Rebeccą w drugi koniec budynku.
- Najlepsze życzenia z okazji ślubu. Baliśmy się o Devlina.
- Dziękuję.
- Masz córkę?
- Paige ma cztery lata.
- Wspaniale - rozpromieniła się Rebecca. - Nasza córka jest w tym samym
wieku. Kelly będzie uszczęśliwiona. Czy Paige będzie mogła przyjść do nas
i pobawić się?
- Jestem pewna, że będzie tym zachwycona. Brak jej dawnych przyjaciół.
- Dla dzieci to ma znaczenie. Ale Paige na pewno szybko zaadaptuje się
tutaj.
- Mam nadzieję.
Przyjacielskie nastawienie nowej znajomej sprawiło, że Abby pozbyła się
nieufności. Miała wrażenie, że Rebecca Castner urodziła się z uśmiechem na
ustach.
- Czy Kelly ma rodzeństwo? - spytała ją.
- Jeszcze nie. Ale chciałabym mieć kiedyś takiego syna jak Riley. A jak
dajesz sobie radę z Jasonem?
- Przysięgli nie wydali jeszcze wyroku. - Abby nie widziała powodu, żeby
ukrywać prawdę.
- Jeszcze do ciebie przyjdzie. - Rebecca westchnęła. -On jest trochę
nastawiony obronnie, bo został zraniony bardziej, niż 4aje po sobie poznać. -
Pogłaskała Abby po ramieniu z poważnym wyrazem brązowych oczu. -
Jestem pewna, że to małżeństwo znaczy wiele dla ciebie i Devlina, ale szcze-
rze mówiąc, cieszę się przede wszystkim ze względu na niego. Bałam się, że
Linda wzbudziła w nim trwałą niechęć do małżeństwa. To dobry człowiek,
któremu potrzeba trochę czułości, miłości i uwagi.
- Tak. - Abby nie potrafiła w tej chwili powiedzieć nic więcej. Wątpiła, by
Rebecca mogła zrozumieć kontrakt, jaki Devlin podpisał.
Ich wózki zatrzymały się w pobliżu chłodni z warzywami. Rebecca
sięgnęła po porcję marchewki.
- Znam się na ludziach. I wiem, że wcale nie będzie łatwo połączyć dwie
rodziny. Wiesz, sądzę, że gdybyś potrzebowała dobrej przyjaciółki, to ją
masz. - Podała Abby paczkę. - Riley lubi marchewkę - dodała
konspiracyjnym tonem.
- Dziękuję. - Wzięła marchewkę. Wzruszenie ścisnęło jej gardło.
Na szczęście Devlin i Cash właśnie wrócili, obarczeni zakupami.
- Nie jestem pewien, co lubisz, więc wziąłem pełny asortyment produktów
zbożowych - oznajmił Dev, ładując sporą liczbę pudełek do wózka.
- W porządku. - W tym momencie nie przejmowała się tym, co będzie
jadła.
- Nie chcę, żeby Kelly jadła tyle słodyczy. - Rebecca powstrzymała rękę
męża, który przekładał zakupy do jej wózka.
- Świetnie. - Cash wrzucił wszystko do wózka. - To nie dla Kelly, to dla
mnie.
- Wziąłeś o wiele za dużo. Jesteś zbyt łakomy na słodycze - zganiła go
Rebecca. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl