[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wybitnego królewskiego kartografa.
- Panie Pawle - zapytał niespodziewanie Kuba - a co to za góry?
- Góry? - zdziwiłem się. - Gdzie?
- Tutaj - wskazał mi miejsce na mapie - między jeziorem  Drausen a miastem  Holland .
- Rzeczywiście - odpowiedziałem - Mateusz Sauter pomiędzy Dru\nem a Pasłękiem
narysował pagórki.
- Przecie\ tam nie ma \adnych gór!
- To prawda - potwierdziłem. - I pewnie wtedy było tam równie płasko, jak dziś rano. Myślę,
\e Sauter w tym miejscu zastosował zwykłą w jego czasach metodę usuwania  białych plam .
- Co takiego?
- Dawni kartografowie nie dysponowali, jak współcześni, zdjęciami satelitarnymi ani
systemem GPS. Swoje dzieła tworzyli na podstawie wcześniejszych, niedokładnych map albo na
33
podstawie opowiadań ludzi, którzy odwiedzali ró\ne strony. Miejsca nie zamieszkane albo te, o
których nic nie wiedzieli, czyli tak zwane  białe plamy , rysownicy wypełniali ró\nymi ozdobami.
W ten sposób w miejscu, gdzie rozciągał się na przykład las, na mapie było widać góry.
- Jak mo\na było wierzyć takim mapom?! - Kuba nie krył oburzenia.
- W czasach Sautera, czyli w XVIII wieku, kartografia i tak osiągnęła ju\ wysoki poziom,
oczywiście w porównaniu z wcześniejszymi wiekami.
- A jak było wcześniej?
- Mapy znano ju\ w staro\ytności - powiedziałem. - Archeolodzy czasem znajdują
schematyczne ryty na tabliczkach glinianych albo egipskich papirusach. Wiadomo, \e Jozue u\ywał
map podczas podboju Kanaanu. a cesarze rzymscy oglądali swoje imperium na mozaikowych
posadzkach i złotych tablicach. Natomiast w średniowieczu niektórzy feudałowie i papie\e kazali
sporządzać pergaminowe plany okolicznych włości, księstw, a nawet całego świata. Wiemy, \e
Karol Wielki miał w swoich zbiorach wiele takich prac, w tym trzy srebrne tablice, z których dwie
przedstawiały plany największych miast, Rzymu i Konstantynopola, trzecia zaś mapę znanego
wtedy świata. W pózniejszych wiekach mapy były dostępne prawie w ka\dej bibliotece klasztornej
i pałacowej. Do naszych czasów przetrwało sporo z nich. Niektóre są bardzo ozdobne i okazałe,
sięgają nawet trzech i pół metra szerokości.
- Czy były dokładne?
Uśmiechnąłem się.
- Nawet nie da się ich porównać z arcydziełem, które wisi przed nami. Zwłaszcza te
przedstawiające  totius mundi , czyli cały świat.
- A skąd oni brali te mapy? - dopytywał się mój pomocnik.
- Oczywiście nie było wtedy druku, więc takie dzieła po prostu przerysowywano z
wcześniejszych zródeł. Przy czym ci pionierzy kartografii nie troszczyli się zbytnio o odpowiednią
skalę ani proporcje. Chodziło im głównie o właściwą kolejność.
- Kolejność? - Kuba jeszcze raz szeroko otworzył oczy.
- Mapy były potrzebne kupcom, podró\nikom i oczywiście władcom, których zajmowała
polityka zagraniczna i prowadzenie wojen. Dlatego chcieli wiedzieć, \e za tą rzeką mieszka taki
lud, a za tym ludem mieszka kolejny, za którym z kolei ma swoje siedziby jeszcze inny i tak dalej.
Wa\ne te\ było, gdzie do morza wpływa du\a rzeka, poniewa\ tam mogły cumować statki. Wa\ne
było, gdzie jest przełęcz górska albo brody na rzece, poniewa\ tamtędy mo\na było planować szlaki
handlowe albo podboje militarne. Odległość liczono w dniach drogi pieszej, konnej albo morskiej, a
kierunek wyznaczano po prostu na podstawie wschodów i zachodów słońca. Drogi przedstawiano
dla ułatwienia w postaci prostych kresek, tak jak na dzisiejszym planie linii metra.
- Taką mapę to i ja mógłbym zrobić.
- Nie wątpię, przyjacielu - poklepałem Kubę po ramieniu. - Zredniowieczne mapy były
niczym innym jak rysunkowym przedstawieniem chorografii.
- Choreografii? - Kuba spojrzał na mnie, jak gdybym stracił zmysły. - A co ma do tego
tańczenie i choreografia?
Parsknąłem śmiechem. Na szczęście gospodarz antykwariatu tak był pochłonięty
poszukiwaniami, \e nadal nie zwracał na nas uwagi.
- Nie choreografii - odpowiedziałem w końcu - ale chorografii.
- A co to takiego?
- Chorografia - wyjaśniłem - to typowy dla średniowiecza sposób opisywania świata, w
którym bez dodatkowych szczegółów wymienia się kraje, góry, rzeki czy morza na tle otaczającego
całą ziemię Oceanu.
34
- Nigdy o tym nie słyszałem - powiedział Kuba. - Proszę powiedzieć coś więcej.
- Có\, \eby to zrozumieć, musimy się cofnąć nieco bardziej w czasie - rozpocząłem
improwizowany wykład. - Gdy staro\ytni Grecy zakładali swoje kolonie handlowe, tamtejsi uczeni
zaczęli interesować się krainami i ludami, które otaczały ich cywilizację. Zastanawiali się, jak i
gdzie \yją ludzie, którzy ró\nią się od nich obyczajami, językiem czy religią. Zamiast opierać się na
pogłoskach, tacy pisarze, jak \yjący w V wieku p.n.e. Herodot, sami odwiedzali ościenne narody
albo rozmawiali z ówczesnymi obie\yświatami. Pisarze ci chcieli zebrać jak najwięcej informacji z
pierwszej ręki i umieścić je w swoich opisach świata. Najwybitniejszym ze staro\ytnych geografów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl