[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Poszliśmy więc w kierunku naszego biwaku.
- Najpierw Paweł opowie, jak przebiegł zamach na Hitlera, a potem rozpoczniemy
szukanie skrzyni - zadecydował Sarmata. Wszyscy usiedli wygodnie, a ja zacząłem opowieść.
- Po przyłączeniu się von Stauffenberga do spisku przygotowania do zamachu stanu
ruszyły pełną parą. Coraz więcej wojskowych, od feldmarszałków do oficerów niższych rang,
angażowało się w przygotowanie operacji  Walkiria . Pod pozorem awaryjnych działań na
wypadek wybuchu w Niemczech powstania przymusowych robotników powstał plan
wojskowego puczu. %7łołnierze, którzy wprost nie przyłączyli się do przygotowań, przymykali
oczy. Milczenie i niedostrzeganie tego, co się działo wtedy w Niemczech, było sposobem na
życie. Gdyby spisek powiódł się, zawsze można było powiedzieć, że się go popierało, bo nie
doniosło do gestapo. Gdyby akcja przyniosła porażkę, oficer mógł odciąć się od wszystkiego
stwierdzając, że nic nie wiedział. Ciekawe, na czyją pomoc po udanym zamachu liczyli
spiskowcy.
- No pewnie, że aliantów - powiedział Jacek. - Przecież po wylądowaniu aliantów w
Normandii Niemcy chcieli pokoju z Zachodem, żeby walczyć z Rosjanami.
- To naturalne - dodał Sarmata. - W Rosji były złoża minerałów i żyzne ziemie
Ukrainy.
- Anglicy z rezerwą odnosili się do poczynań spiskowców - kontynuowałem - chociaż
o wszystkich przygotowaniach doskonale wiedzieli. Niemiecki ruch oporu rzeczywiście chciał
wygrać swoją szansę wykorzystując strach przed naporem Rosjan, którzy niekoniecznie
musieli zatrzymać się w Berlinie. Von Stauffenberg chciał dogadać się ze Stalinem, który w
jednym z przemówień powiedział:  Byłoby rzeczą absurdalną utożsamiać klikę Hitlera z
narodem niemieckim . Von Stauffenberg był idealistą i mógł uwierzyć w takie propagandowe
powiedzonka Stalina.
- A dlaczego alianci nie poparli spiskowców? - zapytała Zosia. - Przecież wojna
skończyłaby się wcześniej.
- Tak naprawdę nie było wiadomo, kto przejąłby władzę po zamachu -
odpowiedziałem. - Może doszli do wniosku, że spiskowcy nie mają wielkich szans, nawet
gdyby udało się im zgładzić Hitlera. Może chciano Niemców ukarać. Bano się też pewnie
reakcji Stalina, który mógł nie chcieć podpisać przedwczesnego pokoju. Mógł zająć całe
Niemcy, żeby w ten sposób zrekompensować swoje straty. Armia Czerwona poiłaby konie w
Renie, za blisko granic Francji i brzegów Anglii.
Spiskowcy starali się pozyskać dla swoich planów Erwina Rommla, geniusza wojny
błyskawicznej. To on w czasie pierwszej wojny światowej dowodząc jedną kompanią
piechoty górskiej wziął do niewoli trzykrotnie liczniejszą jednostkę włoską. On odnosił
ogromne sukcesy w wojnie we Francji w 1940 roku oraz w północnej Afryce, gdzie otrzymał
przydomek  Lisa pustyni . Próbowano go wysondować przez jego przyjaciół. Jeden z nich
powiedział o Rommlu, że feldmarszałek nie jest intelektualistą, nie zna się na polityce.  To
człowiek honoru, który nigdy nie złamie danego raz słowa - tak się o nim wyraził. W końcu
udało się zdobyć dwuznaczną przychylność Rommla dla idei odsunięcia Hitlera od władzy.
Od 1943 roku problemem spiskowców było znalezienie odpowiedniego momentu do
zabicia Hitlera. Obracał się on bowiem tylko w ściśle przez siebie określonym kręgu osób.
Hitler stosował się do zasady:  Jedynym środkiem zapobiegającym zamachowi jest
prowadzenie nieregularnego trybu życia i dlatego stał się nieobliczalny. Jednak udało się
ustalić tryb jego pracy w kwaterze w Gierłoży. Hitler wstawał o godzinie 10. Do 11 jadł
śniadanie i czytał wybrane przez Ribbentropa wycinki z gazet zagranicznych. Potem
przyjmował swoich współpracowników i odbywał południową naradę z dowódcami
poszczególnych wojsk. O 14 jadł obiad, a od 16 do 18 drzemał. Potem zapraszał do siebie
wybrane osobistości, z którymi rozmawiał do 20, do kolacji. Po dwugodzinnym posiłku
zasiadał w salonie i wygłaszał niekończące się tyrady. Zasypiał o 4 nad ranem. Jedynym
sposobem było więc dotarcie zamachowca z bombą na naradę wojenną albo towarzyskie
spotkanie.
Von Stauffenberga jako oficera sztabu armii rezerwowej zapraszano na narady. Mógł
tam wnieść bombę wykorzystując fakt, że kaleki, bo rękę stracił w Afryce Północnej, nikt nie
będzie sprawdzał. Początkowo zamachu miał dokonać 15 lipca 1944 roku. Istnieje nawet
zdjęcie z tego dnia. Hitler idzie ścieżką wśród bunkrów, a obok stoi von Stauffenberg. Za nim
widać jego adiutanta z teczką, w której była bomba.
- Dlaczego wtedy nie zabito Hitlera? - zapytał Jacek.
- Von Stauffenberg chciał jedną bombą zabić i Hitlera, i Himmlera, i Goeringa. Tych
dwóch ostatnich nie było. Zadzwonił więc do Berlina po instrukcje. Tam rozkręcono już plan
 Walkiria ; nie było wyjścia, trzeba było wysadzić w powietrze tylko Hitlera. Jednak gdy von
Stauffenberg wrócił do baraku narad wszyscy już się rozchodzili.
- Może już o samym zamachu... - Jacek niecierpliwił się
- Clausa von Stauffenberga ponownie wezwano do Gierłoży na czwartek 20 lipca.
Jego współpracownicy pamiętają, że przygotowując dla Hitlera raport o stanie części dywizji
armii rezerwowej był spokojny i opanowany. W drodze do domu wstąpił do katolickiego
kościoła, żeby się pomodlić.
Na moim widnokręgu ponownie pojawiła się dziennikarka. Tym razem była ubrana w
obcisłe dżinsy i białą koszulkę z potężnym dekoltem. Jak zwykle pachniało od niej
odurzająco. Usiadła obok mnie i słuchała.
- Dzień dwudziesty lipca miał się na upalny. Von Stauffenberg wstał o 6 rano. Wsiadł
do samochodu służbowego i zajechał po swojego adiutanta Wernera von Haeftena, tego
samego, który zakopywał dokumenty. Pojechali na lotnisko Rangsdorf, na południe od
Berlina. Tam czekał na nich Stieff, który zdobywał bomby dla zamachowców. O godzinie 7
wystartowali samolotem wysłanym po nich przez Wagnera. Bomba była ukryta w teczce,
zawinięta w koszulę. Był to ładunek produkcji angielskiej. Po skruszeniu szklanej kapsułki
wypływał z niej kwas, który przeżerał drut zwalniający iglicę. Moment wybuchu zależał od
grubości drutu, a Stieff założył najcieńszy. Zapasową bombę wiózł Haeften. Samolot
wylądował koło Gierłoży o godzinie 10. Naradę wyznaczono na trzynastą. Von Stauffenberg
poszedł do Fełlgiebla, który w decydującym momencie miał odciąć węzeł łączności kwatery
od reszty kraju. Spiskowcy jak na szpilkach czekali na wieści z Gierłoży. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl