[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Miała drobne i twarde piersi, a skórę delikatną i cudownie ciepłą.
Pragnął jej aż do bólu.
Oderwał usta od jej warg i schował twarz w pachnących
włosach.
- Przenieśmy się do twojej sypialni. - Przyciągnął ją jeszcze
bliżej, przytulając do twardego ciała.
- Gdzieś, gdzie będziemy mogli zamknąć drzwi. Podniecenie
przenikało jej ciało, oczekiwanie wprawiało je w drżenie. Jak
zaczarowana, Hannah zamknęła oczy, rozkoszując się doznaniami,
pobudzanymi przez jego pieszczoty.
- Nie mogę myśleć.
- To nie myśl. - Znów przywarł ustami do jej warg. - Tylko czuj
- szeptał, a jego dłoń wędrowała między ich ciałami w dół, ku
zapięciu jej dżinsów.
- Wiesz, że dobrze nam będzie razem?
Dzwięk rozpinanego zamka błyskawicznego rozbrzmiał głośno
w ciszy wieczoru.
- Trace...
- Jesteś taka miękka - szepnął gardłowo, nie przyjmując do
wiadomości jej protestu. - Taka śliczna.
87
RS
Hannah nie była w stanie myśleć. Cale ciało drżało i pulsowało.
Nawet w takiej chwili, gdy poddawała się doświadczonym dłoniom i
ustom, walczyła o resztkę przytomności.
- Trace  powiedziała, z trudem łapiąc powietrze.
- Nie mogę tego zrobić.
Chciała się odsunąć, ale jej nie pozwolił.
- Przecież pragniesz mnie tak samo mocno, jak ja ciebie.
Oparła dłonie na jego ramionach i odepchnęła go.
- Nie przeczę. Ale to, że chciałabym się z tobą kochać, nie
znaczy, że to zrobię.
- Dlaczego nie?.
Hannah cofnęła się, drżącymi palcami usiłując zapiąć spodnie.
- Bo nie jest to wystarczający powód.
Do licha! Trace miał nieprzepartą ochotę zaciągnąć ją do
sypialni i udowodnić, że odpychając go, popełnia życiowy błąd, ale
równocześnie wiedział, że Hannah ma rację. Niektórym kobietom -
swobodnie żyjącym, przyzwyczajonym do ulegania swoim
zachciankom - pożądanie wystarczyłoby w zupełności. W przypadku
Hannah sprawy zawsze będą wyglądały inaczej. Poważnie. Może to i
lepiej, zdecydował Trace. Doświadczenie nauczyło go, że często to,
co przychodzi Å‚atwo, nie jest wiele warte.
Cierpliwości. Na niektóre rzeczy - na niektóre kobiety - warto
poczekać.
- Dość cierpliwy ze mnie człowiek, Hannah. Poczekam.
- To będzie długie czekanie.
88
RS
Jej szare oczy były przepełnione namiętnością, zaróżowione
policzki przypominały róże na śniegu. Trace nie pamiętał, czy widział
kiedyś coś równie uroczego. Nie pamiętał, czy pragnął kogoś tak
bardzo, jak teraz Hannah.
- Może. - Przesunął powoli, lekko palcem po jej nabrzmiałych
wargach. - A może nie.
Otworzył drzwi wejściowe, wpuszczając do środka chłodne,
listopadowe powietrze. Zniknął w ciemnościach nocy, pozostawiając
wstrząśniętą, niespokojną Hannah.
89
RS
Rozdział 6
Wnętrze restauracji zaczęło przybierać nowy wygląd. Obłażącą,
oliwkową farbę na ścianach zastąpił ciepły odcień bieli, przy którym
miedziany wyciąg błyszczał jeszcze wspanialej. Hannah, nalała sobie
kawy z nowego ekspresu - jedno spojrzenie na starą, zatłuszczoną
maszynkę Johnny'ego wystarczyło, by podjąć decyzję o wyrzuceniu
jej - i oparła się o kontuar, ciesząc się tym, co widziała. Po raz
pierwszy od rozpoczÄ™cia generalnego remontu Red Rock Café mogÅ‚a
uwierzyć, że zdąży na zaplanowany termin.
- Wygląda świetnie.- Znajomy, głęboki głos wdarł się w jej
myśli. Zacisnęła dłoń na papierowym kubku i powoli się odwróciła.
W drzwiach wejściowych stał Trace.
- Prawda? Długo nie mogłam się zdecydować na farbę do ścian -
nie masz pojęcia, ile jest odcieni bieli! Ale wydaje mi się, że
ostateczny rezultat jest znakomity. Nie uważasz?
Tym razem czerwona bluza Hannah z naszytym jedwabnym
kotem reklamowała nowojorskie Metropolitan Museum of Art. Dżinsy
były sprane niemal do białości. Trace zauważył, że w rzadkim
przypływie kobiecej próżności włożyła perłowe kolczyki. Cierpliwość
jest cnotą powiedział sobie w duchu po raz nie
- Uważam. Ale nie mówiłem o farbie, tylko o malarce.
- Czy ty się nigdy nie poddajesz? - Potrząsnęła głową, ale usta
już układały się jej w mimowolny uśmiech.
90
RS
- Nie wtedy, kiedy mi na czymś lub na kimś zależy. A wydawało
mi się, że o tym już wiesz, Hannah.
- SÅ‚uchaj, Trace...
- Widzę, że pozbyłaś się wołu. - Zmienił temat, zanim udało jej
się zaprotestować.
- Wołu? Och, chodzi ci o tę wielką brązową krowę, która stalą
na dachu? Tak, Cal Potter zdjÄ…Å‚ jÄ… dziÅ› rano.
- Ten wół był znakiem Red Rock, jeszcze zanim się urodziłem -
zauważył Trace. - Bez niego jest trochę dziwnie.
- Nie zniknął zupełnie.
- Nie? A co z nim zrobiłaś?
- A obiecasz nie mówić nic Scottowi? Trace uniósł dłoń jak do
przysięgi.
- Poprosiłam Cala, by zaniósł tę krowę... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl